Piątkowy wieczór na Zawiszy słychać jakieś ruchy, gwary co to – przygotowania do koncertu jedynej w Łodzi no i
1 ŁÓDZKIEJ ORKIESTRY GITAROWEJ.
Najpierw roku pół szlifowali nowe nuty i utwory, teraz noszą krzesła, płyty, mikrofony i statywy oraz ze sto różnych kabli. Trzeba też ustawić rzutnik nowe światła, komputery i miksery. Scenografię robią sami tak jak całą resztę w koło.
Publiczności cała masa, że dyrygent cztery razy znosi krzesła dodatkowe a i tak młodzież cała siedzi to na schodach to podłodze. Wreszcie koncert trzeba zacząć PAN dyrygent bawi gości, dyryguje, gra na strunach, cały rzutnik obsługuje.
Jak to zwykle jest w zwyczaju koncert temat ma wypaśny no to powiem – MUZYCZNA NIEPOWAGA.
Pomysł wielce jest szalony wszystkie wieki od zarania wygrać jak tam słychać było gdy się gawiedź do zabawy brała. Rozpoczęli od staruszki pieśni polskiej co o chmielu opowiada. Dalej tańce dworskie polskie i francuskie no i Mozart, Strauss i Kankan. W Ameryce długo byli bo ragtimy, swingi, jazzy, rockandrolle i Jacksony. Disco troszkę polityczne bo prezydent przywołany, Queen za babę przebierany a przed końcem białą flagę wywiesili i straszliwie głośno grali nawet gdy już nut zabrakło. Mimo to publiczność klaszcze i domaga się trzech bisów ale jak tu równocześnie trzy utwory można zagrać. Damy radę orkiestranci rzeki i na koniec jeszcze głośniej siekli. Tak siekamy już 14 lat w przyszłym roku część kariery podsumować trza.
Zapraszamy więc serdecznie na ambitne dźwięki wreszcie bo otacza nas bez sprzecznie paplanina muz nijakich.